ASG grupa Michalin i okolice

Chochol

Cinek mi sms'a przyslal, ze juz ten temat zalozyl, ale cos go nie widze, wiec sam zaloze.

28 I 2007. Stalingrad. Snieg z nieba sypal mocno a na ziemi lezal obficie. 9 smialkow stanelo naprzeciw siebie w druzynach 4 vs 5. Niektorzy probowali ubrac sie na bialo (probowalem ja, Funkowi sie udalo), inni zawierzyli swym niespotykanym umiejetnosciom. Wojna byla zaciekla. Obfitowala w akcje pelne poswiecenia, honorowe pojedynki i podejscia lisa, upadki na snieg, beton, prety wystajace spod sniegu, skoki do wody prawie po kolana i inne dramatyczne dzialania. Masakrowalismy sie ledwie 2 godziny ze wzgledu na totalne przemoczenie, ktore nastapilo dosc szybko. Czas zlecial jak z bicza trzasl. Ganialismy sie coniemiara - az sajt byl wydeptany caly.

Subiektywna relacja moja:

1. Zajedwabiscie uciekalo mi sie w jednej z ostatnich rund. Zostalem sam na 4ke przeciwnikow, osaczali mnie okrutnie, biegalem po sniegu czujac sie jak zajac szczuty przez sfore psow. Adrenalina we sniegu - niesamowite doznanie - niemal mistyczne. Dopadli mnie w krzakach z wbudowanym domkiem drewnianym mini, ale nie poddalem sie bez walki! Zginalem z bronia w reku Evil or Very Mad

2. Innym razem - pod poczatek, zezloszczony okrutnie tym, ze mi zepsuli shotguna mojego ukochanego polecialem od strony lasu i zza choinek wystrzelalem niezauwazony pokolei 4ech przeciwnikow - na kazdego 1 kulka.

3. Ogolnie dla mnie strzelanka byla poznawaniem nowej broni - beretty sprezynowej ze stajni Tokyo Marui (ale szpan). Dobrze nosi bardzo, acz nie najszybciej. W kazdym razie snajperka niezla z tego pistoleciku, naprawde dumny bylem.

4. Dobre akcje jeszcze byly w stylu rzucania sie w biegu w snieg, przyczajania sie w sniegu na lezaco oraz - niestety - przy skokach w puch pod ktorym jak sie okazywalo byly cegly albo inne prety.

Gangsta masta Cin Vip

Na poczatek dla sprostowania powiem, ze wyslalem smska zebys zalozyl temat, a nie ze zalozylem... Uzylem dziwnego jezyka w tym smsie, wiec wyniklo z tego takie oto nieporozumienie:P Razz

Strzelanka oczywiscie wspaniala, morderczo wyczerpujaca. Bieganie w trzech warstwach spodni i 5 warstwach na klacie jest dosyc niecodzienne, po za tym chyba sie zacieplo ubralismy wszyscy... Snieg niemalze po kolana, nie wiadomo nigdy na co sie stanie..., ogolnie pelen wypas:)

Ja mialem najfajniejsza sytuacje jak zostalem sam na 3 ziomkow z przeciwnej druzyny, bodajze Funka, Tomka bergera i Nowaka. Na wygranie tej rundy byla szansa 1 na 1000000, wiec oczywiscie byl to pewniak, ale osaczali mnie z 2 stron i troche na farta przez zaparowane gogle trafilem Nowaka, potem pare zwodow to na jednego, to na drugiego. Nastepnie szarza na Funka z turlaniem sie po sniegu i Tomka z daleka z szodgana na koniec, jeach!

Wypasik, ci co nie byli niech zaluja!

Futrzak

Jestem dumny z zawodników którzy mieli odwagę przyjść. Strzelanka wypadła wspaniale. Ja strzelanki zacząłem w Aleksandrowie i tam z powodu nauki zakończyłem. Wracam na Wielkanoc i z wielką ochotą wstawię się na kolejne. Pozdrawiam.

P.S. Cholerni dłużnicy!!!! Oddajcie Tomaszowi kasę.