 |
ASG grupa Michalin i okolice Forum ziooomków z okolic co sobie lubią postrzelać
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chochol
Ojciec Założyciel

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 2022
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin of course
|
Wysłany: Nie 21:24, 24 Cze 2007 Temat postu: Podziękujmy Paintball'owcom za Wisłę! WISŁA RULZ! |
|
|
Tylko temacika zakładam Napiszę jak się pozbieram Jedna z naj naj strzelanek na jakich byłem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rymek
Moderator
Dołączył: 25 Lis 2006
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SoCal Republic
|
Wysłany: Nie 21:35, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
mega wypas...sajcik spoko i zabawa jedna z lepszych...więcej pewnie później!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slawny666
Plutonowy

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jozi!!!!!!!!!!
|
Wysłany: Nie 21:51, 24 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Strzelana wypsa ma maxa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dawno się tak dobrze nie bawiłem w wojnę   Reszta jak juz wypocznę!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chochol
Ojciec Założyciel

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 2022
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin of course
|
Wysłany: Pon 0:42, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
No więc tak; po kolei:
Mieliśmy jechać na Dęby, co by je Fuńkowi powróconemu z UK pokazać sajt, który odkrylismy już po jego wyjeździe, mimo iż Dęby uważamy (ja w każdym razie) za nasz najgorszy, najnudniejszy sajt. Martwiłem się, bo zapowiedziało się strasznie dużo ludzi, każdy pisał, że przywiezie trójkę ziomków na pierwszy raz. Myślałem, że nie starczy wspólnej broni i będzie lipa. Tak się nie stało, wielu ludzi się wycofało, acz było nas pewnie pod 30 ludzi.
Ustawiliśmy się o 16ej na sajcie już. Okazało się jednakże, że zajęli go Paintball'owcy akurat. Chcieliśmy się przerzucić na psychola, ale część ludzi wpadło rowerami i nie było sensu jechać tak daleko. Po dłuższej debacie ustaliliśmy, że po prostu pójdziemy kawałek dalej nad Wisłę - planowaliśmy testować tamte okolice juz wcześniej. Poszlismy zatem daleko wgłąb łąk. Nie wyglądało to zachęcająco. W końcu ustawilismy się w danym miejscu - bagienko, krzaki, łąki.
Pierwsze 3 rundki b-yły - słabe, jeśli nie beznadziejne. Nie mielismy koncepcji jaki system grać. W końcu idąc za sugestią Butch'a i Sebastiana rozstawilismy flagi w duuużej odległości - coś ponad 700 metrów i wtedy zaczęło się cudowne granie!
Strzelanka jedna z lepszych jakie grałem. Idealny klimat, ludzie bardzo fajnie się wczuwali. Nie wiem, czy to jakiś psychologiczny efekt kompensacji po nocce wyjątkowo nieudanej, ale po prostu grało mi się re-we-la-cyj-nie! Niestety teamy trochę nierówno wybraliśmy, ale mam nadzieję, że wszyscy bawili się równie dobrze. Od razu przejdę do akcji chyba, bo parę było naprawdę cudownych:
1. Od końca zaczynam: Ostatnia runda. Mój team postanowił powtórzyć akcję wcześniejszą - od razu wyciąć dzidę do flagi wroga nie zostawiając nikogo na obronie. Ja tym razem jednak postanowiłem zostać. Sławson został w końcu ze mną (wszystkie akcje na tej strzelance właściwie graliśmy we 2óch). Postawiliśmy flagę na drzewko, a sami wleźlismy na dwa drzewka obok. Ja na 3-metrowy dąb, taki mały, ale krzaczasty, a Sławson na potrójne, wielkie drzewo. Czekamy sobie, a tu nagle widzimy zabójczy plan wrogów! Butch z Mateuszem rowerami objechali na szybko sajt i przyatakowali od tyłu. Trochę się zagubili najpierw, bo flaga była gdzie indziej niż ostatnio. W tym czasie wrócił Staszek się re5pawnować. Poprosilismy go, by flagę dał w widoczniejsze miejsce. Zauważyli go rowerowi raszerzy i podjechali strzelając z jednej ręki, a drugą trzymając kierownicę. Staszek chwilkę stawiał opór, ale padł (re5pect za postawę poświęcenia się dla sprawy!). Chłopaki rzucili rowery, Butch na slow motion w blasku chwały rzucił się po flagę całkiem nas nie widząc. Już rękę wyciągał... Sławny strzelił, ja wystawiłem Steyr'a z dębu i seria! Butch padł wyjąc z bólu (okazało się, że dostał ode mnie serię w... okolice męskości), Sławny ubił zaskoczonego Mateusza. Zaskoczenie, które malowało się na twarzy Butch'a i rozczarowanie na twarzy Mateusza - tego długo jeszcze nie zapomnę. Jak dla mnie akcja conajmniej w top 5 akcji ze wszystkich moich strzelanek! Czysty absurd!
2. Wcześniej wspomniana akcja - plan anstępujący - flagę zostawiamy bez obrony i wycinamy całą druzyną dzidę do wroga. Go Go Go! Biegniemy, dopadamy wąwóz, rozbijamy po kolei wszystkie pozycje wroga, nasi padają, ale flagę dorywamy, wracamy biegiem, dobiegamy do flagi naszej a wróg w oddali dopiero czai się myśląc, że rybacy w krzakach to ktoś od nas
3. Tym razem zostałem na obronie, żeby Ci, którzy normalnie byli w defensie mogli pójść do boju. Sławny leżał w trawach, Mysz też, mały Tomek biegał po okolicy a ja... Wdrapałem się na drzewo. Strasznie wysoko wlazłem, na jakieś 7 metrów wzwyż. Steyr mi spadł w trakcie wchodzenia, ale z berettą siedziałem na gałęziach całkiem niewykrywalny i meldowałem drużynie o ruchcach wroga w promieniu 300 metrów! Raz nawet Micharusa ustrzeliłem, ale chyba w broń niestety - na szczęście moi go wyjęli. Najbardziej niesamowitym uczuciem było gdy nadszedł wicher tuż przed deszczem chwilowym i całe to moje drzewo kołysało się na boki. Magicznie!
4. 3cia runda - jeszcze nieustalone zasady, mieliśmy zdobyć flagę bronioną przez FC złych. Ze Sławnym i Krzysiem przeczołgaliśmy się 300 metrów przez trawę pośród łąk. Nigdy w życiu tyle się nie czołgałem - wszystkim polecam takie przeżycie. Wybili nas potem do nogi, ale co się naczołgalismy to nasze.
5. Któraś runda była taka, że dorwaliśmy flagę i donieslismy ją na minute przed tym jak wróg naszą doniósł do siebie - tez było zabawne
6. Na Macieja Bergera polowałem w jednej rundzie przez 20 minut. Szedłem powoli za nim - tak by mnie nie usłyszał. Słoneczko świeciło, żadnych odgłosów, czasami wątpiłem w to, czy ktoś poza mną jest w tych lasach! Co i raz rozglądałem się nerwowo po bezkresie zieleni. Koniec końców Macieja zgubiłem, Mysz mnie zmyliła, co przypłaciła kulką od Macieja, ale Sławny go ubił. Trochę żałowałem, że nie udało mi się go dorwać po tym pościgu, ale potem szarża Butcha na nasze umocnione pozycje zrekompensowała mi braki - nie miał szczęścia wpadając nam na tyły, kiedy akurat mielismy tam w jakieś 6 osób przegrupowanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slawny666
Plutonowy

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jozi!!!!!!!!!!
|
Wysłany: Pon 3:29, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Na samym początku chciałem podziękować malarzom za to że zajęli Dęby!!!!
Będę się powtarzał po Chochole w dużej mierze ale to mnie nie interesuje:P Nie moja wina że wszystkie akcje odbyliśmy wspólnie i ja też chce sobie wszytko dokładnie opisać   
Jeszcze jedna rzecz zanim zaczne opiswać akcje. Chciałem złożyć kondolencje drużynie bez opasek bo nie wygrali żadnej rundy tego dnia  
Akcja nr 1. Chochoł, Krzyś i ja postanowiliśmy przyatakować wroga od boku. Najpierw musieliśmy pokonać straszliwe krzaczory potem błocko w których bym omalo co glana nie zostawił zaraz po bagnie była podejście do góry. Najpierw wbił się Chochol zaraz za nim ja ( Krzyś mnie musiał popchnąć bo przez to straszliwe błoto cały czas się ślizgałem i nie mogłem podejść ) i Krzyś. Kiedy wszyscy wdrapaliśmy się na szczyt tego wzniesionka przed naszymi oczami ukazała się ogromna polana. Po krótkiej dyskusji postanowiliśmy się przeczołgać przez tą pustynie trawy. Pełzłem pierwszy i przecierałem szlak chłopakom za mną. Co jakiś czas robiliśmy przestanki bo droga długa była (jak już Chochol wspominał to ze 300 metrów to było). W momencie kiedy zostalo nam jeszcze 20 metrów do przeczołgania skończyła nam się wysoka trawa i trzeba było przebiec tan kawałek. Tu się zaczął dramat bo okazało się że w tych krzakach połowa drużyny wroga siedzi:P Schwaliśmy się za własnymi krzaczolami i zaczęła się cała akcja. Na 10 Mateusz; na 12 Butch., na jeszcze dalszej 12 Zojka, Magda i Mapet; na 2 Nowak gdzies w oddali przechodził. Chochol postanowił zająć Butcha i odwrócić jego uwage abym mógł zajść go od boku. Niestety w tym czasie Krzyś dostał od Mateusza. Przeczolgalem się na bok i przatakowałem!! Dopiero za 3 strzałem moja plaskikowa kuleczka doszła do celu! Chochol podbiegł do mnie przycupnął przy drzewie i w tym monencie dostał od Piotrka Z. centralnie w klate. Zmartwiłem się troszke tym faktem bo ich tam było brazylion a ja sam jeden. Na moje szczęście chwile po tym jak Chochol dostal rozległ się krzyk że jest koniec bo ktoś zdobył flage Nie musze pisać że to oczywiście my ją zdobyliśmy bo to przecież wiadomo:P (Brawa dla Sebastiana i Pawła którzy zaszli wroga od prawej gdzie nikt nie pilnował flagi i ją po prostu zabrali )
Akcja nr 2. Ta akcja miała miejsce dosłownie w następnej rudzie niż ta wyżej. Krzyś, Funiek, Chochoł i ja poszliśmy tą sama droga co się czołgaliśmy z tą różnicą że bylismy we 4 a nie 3, nie czołgaliśmy się przez trawiastą pustynie tylko biegliśmy w drugą strone niż ostatnio się czołgaliśmy :      Wbiliśmy się do buszu. Fuńkowi niestety zepsuł się gun i nie dało się go nijak naprawić (nawet walenie pięścią nie pomogło). Szybko sobie z tym poradziliśmy bo Chochol dał Fuńkowi swojego Auga.Przedarliśmy się przez busz i wyszliśmy jakieś 200 metrów od flagi. Szliśmy w pewnych odstępach jak najcieszej się tylko dało żeby obrona wroga nas nie usłyszała. Po chwili mieliśmy flage w zasięgu wzroku. NA obronie byłą Gosia, Kasia Leszczyńska i jeszcze jakieś2 osoby ale niestety nie pamiętam Podczas wymiany zdań miedzy nami na obrońcami z drugiej strony nadbieło jeszcze 2 naszych ziomków i wycieliśmy bez opskowych w pył Chochoł złapał flage i wycieliśmy dzide środkiem sajtu. Bez żadnych przeszkód dotarliśmy do miejsca w którym była nasza flaga(co się potem okazalo to wcale naszej flagi nie było bo jak nas poinformowała Siostra Maciej z kimś przyszedł i ją zabrali). Krzyknęliśmy z Tomkiem że Koniec i poszliśmy do respa. Kiedy dotarliśmy na miejsce rozległ się krzyk z 2 strony sajtu że zdobyli flagei wygrali. Szybko sprostowaliśmy tą sytuacje mówiąc że my już to jakieś 2 min temu zrobiliśmy i niestety ale nie wygrali(po raz kolejny 
Akcja nr 3. To była pocieszna akcj, która w teori nie miała prawa wyjść(ale jednak wyszła!!!) Cała druzyna postanwiła iśc na atak. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Cała ekipą wbiliśmy się do lasu. Pierwszą poważną przeszkodą na jaką natrafiliśmy była Kasia Leszczyńska która waliła do nas seriami z krzaków obok drogi. Wykorzystując jej chwile nieuwagi zaszedlem ja od boku i oddałem strzał z 2 metrów w ramie(jest mi prawie głupio z tego powodu że z takiego bliska strzeliłem). Dotarlimy ekipą do wyjścia z lasu. Flaga była prawie na wyciagniecie ręki. Wpadliśmy na pomysł że nie ma sensu wycinać wszystkich złych którzy się tam czają i że całym skladem po nią wybiegniemy i któreś z nas to przeżyje i ucieknie. Pierwsza poszła Myszka która złapała flage. Nietety kiedy już prawie dobiegła do lasku gdzie była by bezpieczna dostała kuleczke. Złapałem flage i bez żadnych problemów dobiegłem do naszej flagi. W tym momencie od strony wisły wybiegło 5 wrogów by zdobyć naszą flage. Powiadomiliśmy ich że już koniec. Po dordze chłopaki powiedzieli że byli by o wiele szybciej gdyby nie 3 wędkarzy których wzięli za naszą obrone i kitrali się żeby ich nie zobaczyli      
Akcja nr 4 Cała sytuacja miała miejsce po obronie na której Chochoł siedział sam na drzewie. Z tego wzgledu że nikt do nas nie chciał przyjść postanowiliśmy z Chochołem pojść po flage. Przedarliśmy się na strone wroga. Na miejscu okazało się że Rymek od 10 min tam siedzi i samotnie próbuje pokanać około 6 obrońców. po Chwili dołaczył do nas jeszcze mały Tomek i Myszka. Nasi wrogowie popełnili mały bład podczas obrony flagi, gdyż zamiast bronić się blisko niej wszycy byli po lewej stronie, a cała prawa strona była czysta. Rymek, Myszka i Tomek prowadzili po lewej wymiane ognia z wrogiem a ja z Chocholem poszliśmy od prawej i ją zabraliśmy Uciekaliśmy z chocholem ile sił w nogach. Chochoł miał flage wiec ja co jakiś czas zatrzymywałem się i strzelałem do ekipy wroga biegnących za nami. W polowi drogi Chochoł oddał mi flage bo jednak lepiej zeby to on osłaniał z Auga bo to w końcu elektryk(po części już troszke się zmęczł i to mi zostawił ten zaszczyt dobiegniecia z flagą )
Akcja nr 5. Tą akcje opisze tak czy inaczej bo to była najlepsza akcja tej strzelanki. Myśle, że RYmek i Siostra już wiedzą o jaką akcje chodzi bo opisywałem im ja dziś ze 30 razy Mowa oczywiście o akcji z Butchem, Mateuszem, Rowerami i Drzewami na ktorych siedziałem z Chochołem. Ale to już rano bo od godziny pisze tego posta i spać już mi sie troche chce. Mam nadzieje że to co opisałem jest jasne i da się to czytać. Ide w kime dobranoc wszystkim
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chochol
Ojciec Założyciel

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 2022
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin of course
|
Wysłany: Pon 11:43, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Sławson mi jeszcze dwie akcje przypomniał:
- Jedna niestrzelankowa - ustrzeliłem się wzajemnie z Zojką i wyszliśmy z krzaków wszyscy (Magda i Muppet oczywiście też tam były) na bagnistą drogę. Dziewczyny hyżo kicały po środkowym błotku, skutkiem czego Mappetowi utknął but w błotku - zassał się jak dziki i za nogą nie raczył podążyć. To się dopiero nazywa niebezpieczny sajt, kiedy podłoże odgryza Ci buty! Żadne tam haki w ścianach i trzecie piętra - okazuje się, że najniebezpieczniejsze jest błoto!
- Druga akcja dotyczy sytuacji kiedy Rykma ratowaliśmy. Ze Sławnym po długiej i mało interesującej, acz inwencją obdarzonej obronie postanowilismy (jak zwykle), że "tera idziemy po flagę". Ruszyliśmy dziarsko, przemierzyliśmy sajt i dotarliśmy w pobliże flagi wroga. Rymek przywitał nas okrzykiem "NO nareszcie! - macie jakieś kulki?". Spojrzałem po okolicy - Rymek za drzewem, a w trawach rozsiani na przestrzeni olbrzymiej pokitrani wyrogowie i prowadzą jakiś mało skuteczny ostrzał, skoro ich jest 6ka a Rymek jeden. Poczułem się wtedy jak Pułkownik jakiśtam (od surfingu) z "Czasu Apokalipsy". Nie chowając się poszedłem do Rymka. Kule świstały wokół, ale jakąś pewność miałem, że mnie nikt nie trafi. Dałem mu kulki, rozejrzałem się. Podszedłem kawałek dalej do Sławnego ostrzeliwującego ich zza drzewa i mówię - Sławny, idziemy po flagę - osłaniaj mnie. Ruszyłem spokojnym krokiem z wyprostowaną postawą prosto do flagi. Wróg się zorientował jak już dochodziłem do niej (właśnie tego nie rozumiem, czemu bronili kawałka pola obok, zamiast flagi). Przy fladze - jakieś 10m od niej była tylko jedna dziewoja - nowa na strzelance, więc znów nie bałem się, że dostanę. "Sławny - zdejmij ją" powiedziałem. Sławy zaczął strzelać, ja chyciłem flagę i skończyło się pułkownikwanie. Całe krzaki ruszyły na nas - nagle wyłonili się zewsząd wrogowie. Zaczęliśmy uciekać. Myślałem, że nasi nasz odwrót osłonią, ale zaczęli padać jak muchy. Co i raz ze Sławnym się zatrzymywaliśmy strzelając za siebie - w końcu gonił nas tylko Maciej. Sławnemu oddałem flagę, rzuciłem się przy skarpie w krzaki i gdy Maciej skakał z niej wpakowałem mu serię Mówił, że nawet mnie widział, gdzie się kitram, ale shotgun mu się akurat ściął był
No i wypadałoby jeszcze napisać, że strzelanka dość pokaźna względem długości - 4h samej strzelanki, razem ze zbiórką i marszem na i z sajtu 5 godzin było prawie. A dziś tak mnie wszystkie mięśnie bolą, ledwie po schodach chodzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
urban- Pastafarians Unite
Starszy Sierżant

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bakłażan
|
Wysłany: Pon 12:41, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
A wiec.
Na poczatku naszym celem byly Deby, acz okazaly sie byc okupowane przez malarzy. Mielismy nadzieje ze panienki wystrasza sie wiatru, deszczu badz innych niekorzystnych w miare warunkow atmosferycznych, ale strzelali sie w najlepsze. Nalezy im naprawde bardzo podziekowac ze dzieki nim odkrylismy naprawde zajebisty sajt. Po opuszczeniu wszelakich pojazdow udalismy sie spacerkiem na nowo upatrzony sajcik. Po 15 minutach marszu dotarlismy do duzej łąki i przyjemnej polany. Tu ustawilismy respa. Kilka pierwszych rund dosyc bez pomyslu rozegranych zostalo. Pozniej zagralismy na dwie oddalone od siebie flagi i wreszcie moglem poszalec z beretta. Najczesciej wybieralem sie w boj razem z Piotrkiem Zarebą bądź Butchem i nie nie moglo nas powstrzymac Z Piotrkiem Z. tworzylismy swoisty maly oddzial snajperow straszac wszystkich na odleglosc. Przejde wiec do akcji:
1. Mielismy z Piotrkiem znalezc nowa droge na tyly wroga. Szlismy przez trzciny ktore siegaly nam do pasa badz wyzej. W pewnym momencie uslyszelismy straszny rumor i zobaczylismy cos wielkiego i futrzastego co przez owe trzciny biegnie łopocąc raciczkami. Po wykluczeniu roznych gatunkow Alienowatych doszlismy do wniosku ze to byl DZIK. Szkoda ze braklo ostrej amunicji bo pieczyste by bylo.
2. Bardzo doswiadczonym i swietnie wyszkolonym przeciwnikiem okazal sie byc Pawel od Slawnego. Polowalismy raz na niego z Piotrkiem dobre 20 min. zanim udalo mi sie go ustrzelic z Beretty Po upolowaniu owego Pawla pochwycilismy flage i dzida do wlasnego respa. W polowie szalenczego biegu okazalo sie ze Źli juz zdobyli flage, a ja zlozylem w ofierze swoje pluca na darmo.
3. Akcja bajeczna, spektakularna i samobojcza. Wzielismy z Butchem pozyczone od zyczliwych dziewczatek rowery. Ja jeszcze na chwilke pozyczylem od Zojki resztki Kalasznikowa i ruszylismy w boj. Jadac przez dzikie pustkowia i trzymajac w jednej dloni bron dotarlismy do miejsca w ktorym zwykle byla flaga, acz tym razem jej tam nie bylo. No cóż, musielismy wracac. Podczas jazdy napotkalismy swiezo zmartwychwstalego Staszka bodajze. Scielismy go naraz, jedna seria
I wtedy Butch zobaczyl flage. Zaczely sie klopoty. Juz mial wyciagnac po nia reke gdy Chochol oddal na slepo serie z Aug'a. Bardzo złą serie A ja zaskoczony stalem i patrzylem na lezacego Butcha ktory smieje sie przez lzy. W tymze momencie przycelowal mnie Slawny z drzewa. Koniec.
4. Kiedys dluugo skradalem sie sam na tyly wroga. Gdzies przy ich bazie wyczailem Slawnego i Chochola ktorzy ruszali w boj. Idealnie przycelowalem Heada Slawnego. Wystrzelilem. Odglos byl jakby w maske dostal. Mniej wiecej metr przed jego zdumiona twarza kolysala sie malenka ustrzelona galazk
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skaven
Starszy Kapral

Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mysiadło
|
Wysłany: Pon 20:07, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
To ja tak zupełnie inaczej się wypowiem ;]
Nie będę opisywać żadnych akcji, gdyż ich ilośc jest już dość duża :P
Natomiast chciałam zwrócić uwagę na klimat jaki był!!
Jedna z lepszych strzelanek!!
Dla mnie najprzyjemniejsze było to jak wszyscy byli szczęsliwi, normalnie każdy uśmiechnięty, zadowolony i rozkosznie wczuwający się w grę, no miodzi - mniam!!
Nawet deszcz tego nie zmienił, mimo że trochę zimno się zrobiło i trzeba było biegać po mokrych krzaczorach co przyczyniło się do mokrych: butów, spodni, bluz - jak widać wszystkiego.
WIECEJ TAKICH POZYTYWNYCH WIBRACJI!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaPeT!
Kapral

Dołączył: 25 Cze 2007
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:25, 26 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
strzelaneczka PYCHA:D jak dla mnie wszystko super i extra by bylo do konca gdyby nie rozwalony palec wskazujacy u lewej reki....a ja jestem leworeczna jeszcze wczoraj myslalam ze jest zlamany albo pekniety bo wygladal jak wielka bania ale dzisiaj jest juz lepiej i sie okazalo ze jes tylko wybity w sumie bedzie mi pewnie jeszcze troche przeszkadzal...w rysowaniu no i jak pojade na zagle nie bede mogla za mocno ciagnac szotow....ale i tam...
a po strzelance zly Piotr Z. probowal mnie zabic...prawie mu sie udalo.....prawie na jego nieszczescie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|