 |
ASG grupa Michalin i okolice Forum ziooomków z okolic co sobie lubią postrzelać
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skaven
Starszy Kapral

Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mysiadło
|
Wysłany: Nie 19:33, 17 Cze 2007 Temat postu: Powitanie Fuńka nad Mienią ;] |
|
|
Jak mi się zdaje został pobity nowy rekord, było 38 osób!!
Tą ilość dało się odczuć ;]
Jak normalnie nie przepadam za Mienią(nie tylko zwg na bieganie) to po dzisiejszym strzelaniu zmieniam zdanie, było naprawdę cudnie ;]
JAK DLA MNIE BOMBA :)
Z braku możliwości biegania oraz kucania doświadczyłam dzisiaj jak przyjemne jest czołganie się. Dostarczyło mi to masę satysfakcji spowodowanej moim zaangarzowaniem, któremu cholerne mrówki nie mogły podskoczyć. Efekt co prawda jest taki, że jestem teraz cała pogryziona, ale jakoś niespecjalnie mi to przeszkadza, no może troszeczkę ściemniam, ale tak tyci tyci :P
Jeśli chodzi o mrówki to wogółe miałam dzisiaj do nich jakieś szczęscie(pewnie jak wszyscy), gdyż niestety musiałam się trochę kampić i za każdym razem jak sobie przysiadałam to robiłam to w mrowisku ;] Po tych dokonaniach doszłam do wniosku, że jednak lepiej jest już się czołgać ;]
No i muszę się pochwalić :) Gdyż jestem mocno zaskoczona moim wyczynem, który pewnie na tym forum nie jest czymś och i ach, ale jak dla mnie, tej co ostatnio nie może nic robić, jest czymś ektra ;]
Nie wiem czemu, ale jakoś znalazłam się na brzegu rzeki. Jak wiadomo musiałam się wkitrać w jakieś koszmarne krzaki i szłam po takim zabłoconym, lekkim zboczu co i raz ześlizgując się prawie do wody(tu już trzeba zwrócić uwagę na fakt, że jednak mimo wszystko wróciłam z suchymi butami). Oczywiście co się stało? Nie wiem czemu, ale jakoś wypadł mi magazynek mojego glock'a. A znając mój magazynek wszyscy wiedzą co się stało z jego zawartością... Oczywiście nie miałam żadnych kulek, więc siedząc na tym błotku z butami prawie w wodzie i pokrzywani nad głową zaczełam wygrzebywać moje kulki, wycierać je i załadowując. I teraz zaczyna się akcja. Nadle pojawia się Tomek Oli, który chowając się za drzewem chyba się zastanawiał czy widział mnie czy mu się jednak wydawało tylko. W tym momencie ja starając się jak najciszej załadowałam magazynek, naciągnęłam mojego glock'a i cichutko czekałam. No i co? Tomek, jednak stwierdzil, że się upewni. Wychylił naprawdę mały kawałek główki zza drzewy i wtedy ja mu wpakowałam kulkę prosto w czoło :D Byłam z siebie bardzo dumna! Potem niestety nadszedł moment wygrzebywania się z tamtych krzoli i tu niestety nie udało mi się zbytnio, gdyż dość szybko ktoś się zorientował o mej obecności i w tempie błyskawicznym mnie skasował. Byłam wielce rozczarowana zaistniałą sytuację, gdyż już wcześniej wyczaiłam Marcina w wodzie i mieliśmy zagrać w twister'a. Niestety nie udało się czego bardzo żałuję i ubolewam do tej pory.
I co? Rewelacja, nie?
:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Skaven dnia Nie 23:48, 17 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chochol
Ojciec Założyciel

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 2022
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin of course
|
Wysłany: Nie 20:44, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Chyba się pomyliłem w rachunkach - nie doliczyłem siebie i Siostry - razem z nami było... uwaga! 38 OSÓB! To nasz nowy rekord! Rewelka!
Co do samej strzelaneczki - jak dla mnie norma. Ani rewelacja, ani źle - standard (czyli wypas zabawa jak zawsze). Trochę muszę pomarudzić jak zwykle na uczciwość niektórych - dziś parę razy miałem ciężkie sytuacje - raz w kogoś wywaliłem cały magazynek Steyr'a krótkimi seriami w głowę i 3 kulki z beretty - nie wierzę, żeby nie dostał, zazwyczaj max 3 kulki mi potrzebne z takiej odległości - ale nie wiem kto to - bo uciekł. Inna sprawa - PAweł Galiński nie chciał się przyznawać do padnięcia od ff
(friendly fire) mojego zresztą! Nie ładnie! Ff to ostrzał jak każdy inny - przyznawać się trzeba tak samo!
<resztę dopiszę po obiedzie>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gangsta masta Cin Vip
Starszy szeregowy

Dołączył: 05 Wrz 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin
|
Wysłany: Nie 20:48, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem strzelanka nie byla bardzo rewelacyjna, chociaz to moje subiektywne odczucia, bo patrzac po usmiechnietych twarzach wiekszosci strzelankowiczow, podobalo im sie
Zadnych spektakularnych akcji nie mialem, fragi mozna by policzyc na palcach u jednej reki Mysle ze moja bron po prostu nie sprawdza sie na tym sajcie, ktory jednak mimo wszystko lubie... Mialem jedna akcje, moze nie bardzo chwalebna dla mnie, ale chyba warta opisania. Mianowicie skradalem sie lasem, bliziutko drozki do grubego drzewa, uslyszalem glosy, przysiadlem w krzakach. W tym momencie patrze ze cala ekipa przeciwnikow biegnie droga, chyba z 7 osob, wyskoczylem na nich z seria, chyba nikogo nie zdjolem, natomiast przyjolem na siebie ze 100 kulek ( czulem sie jak zolnierz na rozstrzelaniu ).Potem, ku mojemu milemu zaskoczeniu okazalo sie ze pare osob gdy dobieglo do naszej flagi mialo niemalze puste bronie (to mnie troche ucieszylo).
Nastepna sprawa. Dzisiaj, nie wiem dlaczego prawie zadnej kulki nie poczulem ktora dostalem. Pare zdolalem uslyszec, ale jednak niektorzy musieli mi mowic ze mnie zdjeli. Sorak, ale po prostu nie czulem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slawny666
Plutonowy

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jozi!!!!!!!!!!
|
Wysłany: Nie 20:54, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Strzelanka bardzo mi sie podobala:) Po nocy na której ostatnio bylem po której bylem lekko zdegustowany MIENIA poprawiła mi humor i to bardzo:)
Akcje opisze ale to Jutro bo teraz już nie mam siły      :
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez slawny666 dnia Pon 14:42, 18 Cze 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rymek
Moderator
Dołączył: 25 Lis 2006
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SoCal Republic
|
Wysłany: Nie 20:55, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
mega sie dzis wymeczylem oprocz rekordu osob, pobilem tez ja swoje osobiste dwa rekordy:
- ilosci wszelkiego typu obrazen ciala
- ilosci fragow w przeliczeniu na jedna kulke (4 kille na 5 wystrzelonych kulek )
reszte poooooozniej
ps. co do uczciwosci rowniez mam swoje dwa zdanie, jest tez pewna koncepcja w celu pietnowania (ale bez przesady) pewnych procederow, ktora pewnie przedstawi jedna z osob, a jesli nie to ja napisze jak wroce na razie relax
co do FF to u nas tez byla jednak taka sytuacja na poczartku, ale kolega byl nowy wiec mu odpuscilismy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eagle
Kapral

Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:02, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
IMO strzelanka fajna, chociaz troche komary i pokrzywy dawaly sie we znaki. Mienia jest jednym z moich ulubionych sajtow [konkuruje z Stajniami i psycholem ]. Rundy strasznie sie dluzyly, co bylo widac, 4 h zabawy i tylko 3 rundy
Ogolnie jak chodzi o fragi to zdobylem 2. 2 razy trafilem w glowe z shotguna [powoli przekonuje sie do tej broni ], wiec az tak zle chyba nie bylo. No to w sumie tyle Moze jeszcze cos dopisze, ale pewien nie jestem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chochol
Ojciec Założyciel

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 2022
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin of course
|
Wysłany: Nie 21:42, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
O tak - komary i pokrzywy + czołgańsko! Raz pod dęba się czołgałem przez 15 minut spokojnie. Cały czas kąsany i parzony, ale bardzo zajarany - podczołgałem się na 5m od flagi. Cinka zabili właśnie, wyskoczyłem, kogostam ustrzeliłem, ale nie wiedziałem, że Laska dołączył do gry pod moją nieuwagę i mnie zmielił Ale co się naczołgałem to moje!
Póki co listę osób wpisze dość pokaźną co by Rymosław Webmasteros mógł skorzystać przy aktualizacji:
Team opasany:
1. Dawid
2. Wincent (od Krzyśka od Hani?) - pierwszy raz
3. Łysy
4. Rymek
5. Magda
6. Zojka
7. Muppet
8. Stryczek
9. Maciej Berger
10. Micharus - ostatnia rundę przerzucony w miejsce uciekłych
11. Leszczyńska Katarzyna
12. Filip Eagle
13. Piotrek Turek
14. Gosia
15. Sebastian
16. Marcin Commando Gosiewski
17. Oldziak
18. Łomżyniak
19. Laska
20. Tomek ASP - ostatnia rundę przerzucony w miejsce uciekłych
Team nieopasany:
1. Krzysiek od Hani
2. Staszek - pierwszy raz
3. Paweł Galiński
4. Hania
5. Cinosław
6. Butch
7. Przemo
8. Mysz
9. Nowak
10. Krzyś
11. Funiek
12. Tomek - brat Gosi
13. Ania Kołodziejska
14. Wojtek (od tejże Ani) - pierwszy raz
15. Ksawer
16. Piotr Z
17. Sista
18. Chochoł
Akcyje powypisuję swoje w jakimś następnym poście
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hannibal
Szeregowy

Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: michalin ;P
|
Wysłany: Nie 22:32, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Dla mnie było bomba.Świetnie mi się strzelało z mojego shotguna, choć mi sie w połowie strzelanki złamał na pół, to tak fatrtownie iż żaden element mechanizmu nie ucierpiał, wiec po zaklejeniu solidną ilością silvertape'a, poszedłem znów do boju:P
Po za tym dzisiaj było super pod tym względem, że musiałem się cały czas skradać. Uważać na wszystko i wszędzie. Nie było tak, jak jest mnie osób. Że tu i tu napewno nie będzie nikogo, więc nie trzeba się czołgać. Wróg był wszędzie!!! i taka motywacja do zachowania skupienia non stop, była bardzo dobra.
Ja nie zaobserwowałem oszukiwania, powiedział bym nawet, że jedna osoba przyznała się, że nie żyje jeszcze zanim dostała ode mnie kulką
Hmmm nawet mrówek, nie było dzisiaj tyle co zwykle, przynajmniej tak mi się zdawało^^
Akcji miałem bardzo wiele fajnych...nie było ani jednego razu kiedy na jedno moje wejście nie zabijałem kilku przeciwników(czasem dwa razy tych samych, na jednym life'ie
Fajny bvł moment kiedy gdzieś na środku, pomiędzy dwoma flagami. Usłyszałem jak idzie atak(kilku wrogów, w grupie) przyczaiłem się pod krzaczkiem, i siedziałem bez ruch aż podeszli na jakieś pięć metrów i miałem czystą linieę strzału. W ten sposób zdjąłem cichaczem dwóch ludzi. Byli na tyle mądrzy by nie krzyczeć, DOSTAŁEM!!!! bo by zdradzili moją pozycję
Drugą, chyba najfajniejszą akcje miałem jak zakradłem się rzeką(idąc po skarpie cały czas), pod flage przy dębie. Siedziałem przy wąwozie patrząc jak wróg niszczy moich kolegów z obydwu moich stron, ale mnie nie widzieli. Nie mogłem się zdecydować którą grupę wroga zaatakować od tyłu, aż w końcu zauważyły mnie dziewczyny i pytają z jakiej jestem drużyny. Ja zacząłem się ich pytać czy zdjęły tamtego kolesia:D a one dalej się mnie pytają, ale nie strzelają.W końcu jak już nie mogłem dalej ściemniać, to mówie "czekajcie tylko pójdę za drzewo", i zacząłem spierdzielać. Uciekłem trochę i dałem nura do wąwozu rzeki. Zacząłem się skradać skarpą jak najbliżej ich. W między czasie podszedł do mnie niedaleko Przemek(z mojej drużyny) i zaczął ostrzał z Łomrzyniakiem. Więc ja wyczołgałem się na skraj skarpy, przykucnąłem między drzewami i pakuje Łoimrzyniakowi od boku trzy kulki, biedny nie wiedział od kogo dostał Następnie znów przystąpiłem do skradania się pod dziewczyny, które zajęły się kim innym. Idę wąwozem, aż podszesłem pod dużą kępę pokrzyw, niedaleko od pozycji wroga, przy ścieszce. Pokrzywy rosły po skarpie, więc się w nie położyłem, pozaginałem je tak aby nakryły mnie też od góry i czekam. Po chwili słyszę, ze dziewczyny wracają. Zobaczyłem je jakieś pięc metrów ode mnie i widze, że wypatrują gdzieś na prawo, gdzie byłem poprzednio. W pewnym momencie podeszły jakoś metr do mnie i się rozglądają a ja czekam. Zaczekałem aż się odwrócą i zaczną odchodzić i wtedy wstałem i wpakowałem im parę kulek w plecy(na wszelki wypadek Zacząłem podchodzić bliżej do flagi, ale niestety na otwartym terenie zostałem przyuważony przez maćka bergera i łomżyniaka, który zdąrzył się zrespaunować. więc znów dałem nura w pokrzywy, ale ci zdąrzyli już wychaczyć gdzie się skampiłem i mnie z dwóch stron zachodzą. Maciek wystrzelał cały magazynek, ale kulki świstały mi tuż nad głową, trafiając w pokrzywy.Siedziałem tam i czekałem bo nic nie mogłem zrobić, ale nagle usłyszałem że łomżyniak podszedł o jakieś 3 metry ode mnie ale mnie nie widział, bo leżałem w pokrzywach. Wstałem więc energicznie i posłałem mu headshota za nim zdążył coś zrobić. Niestety w tym momencie maciek był już na czystej dla siebie pozycji i wpakował mi kulkę w plecy.
No to by było na tyle...ogółem było super, więcej takich strzlanek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chochol
Ojciec Założyciel

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 2022
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin of course
|
Wysłany: Nie 23:39, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
O! I to jest przykład świetnie napisanej relacji! Jest co poczytać! Wszyscy bierzcie przykład z Hannibala - trochę poświęćcie czasu i napiszcie wszystko co Wam w duszach po wojence gra!
Akcyje moje:
1. Re5pawnuje się na nie-dębie flag-poincie. Moi jakoś przy drzewach. Krzyś mnie woła i pokazuje drugi brzeg rzeki obsadzony. Mówię - zajmę się tym! Idę na tyły do mostku, tam przeprawia się właśnie Galński. Idziemy obaj i natykamy się na Micharusa w trawie czekającego na nas. Padamy - dogadujemy się. Galiński ostrzeliwuje go zajmując mu uwagę a ja szerokim łukiem przez grilla rodzinnego działkowiczów zachodze go z flanki. Pewien jestem, że Micharus w swej kamperskości nie pomysli, że można go obejść Ale coraz bliżej jego pozycji a go nie widać. Idę bardzo powoli, po cichu - wiem, że jak mnie usłyszy to po mnie. Stoję w końcu i się rozglądam - a wkońcu widzę go przyczajonego w choinkach. Przemieścił się jeszcze dwa razy zanim miałem pewny strzał, ale seria w plecy poszła. Potem dalej - Stryczka podczajam. Dołączył Misiek Jumanji - wskakujemy za pieniek - akurat Stryczek się zorientowł - wystawia pół twarzy - seria ze Steyr'a! Brzeg oczyszczony!
2. Podchodzimy flagę wroga pod dębem. Długa obława, nasi łapią flagę i chodu. Dużo ich do ochrony było, więc zaczaiłem się niedaleko dębu, co by dobić ewentualne re5pawny. Nikt jakoś się wszak nie pojawia, a moi coś nie krzyczą, że wygrali Wtem z przeciwnej strony niż myślałem leci Laska! Z flagą! Okazało się, że zmielił moich, zabrał flagę i ucieka. Ruszyłem mu na przeciw - seria, zanim się zorientował, że nie żyje zabrałem mu flagę i już prosto do bazy pofrunąłem na skrzydłach adrenaliny! Radość to jednak straszna biec z tą flagą
3. Re5pawnuje się, moich coś mało. Nagle Krzsyś z posterunku wysuniętego krzyczy przerażony, że masowy atak z lewej flanki! Nas 3ech, krzyczę - okopać się! Padam na ziemię, celuję, słyszę straszny rumor - i z krzaków wyskakuje... Sławny z flagą, biegnie niczym zwycięzca olimpiady, za nim moi! Zwycięstwo - ostatnia runda, piękne zakończenie strzelanki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chochol
Ojciec Założyciel

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 2022
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Michalin of course
|
Wysłany: Pon 10:46, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Robiłem rozliczenia finansowe i doliczyłem się, że pomyła zaszła co do ilości osób! Było nas jednak 40 osób równo! Nie wpisanych miałem Sławsona i Miśka do list
To znaczy, że jak niedawno jeszcze rekord wynosił 20 osób to teraz na drużynę jedną tyle przypadało ludzi!
Chyba musimy sobie wszyscy jakoś wzajemnie pogratulować. To dzięki tym wszystkim ludziom, którzy naszą małą "pasją" zarażają znajomych swych! Oby tak dalej!
Poza tym jeszcze jedna akcja w nocy mi się przypomniała - też z czołganiem w roli głównej. Środkowym lasem poszedłem pod dąb. Tam się położyłem i podczołgiwałem powoli. W tym czasie obok Tomek Rambo robił rozpierduchę w ich szeregach. Hałasował, wybijał. Aż stojący pod dębem zaczęli się robić nerwowi. Najpierw Dawid ruszył. Idzie prosto na mnie, ale nie widzi nic a nic. Jak był 4 - 5 m przede mną wstałem jak surykatka i seria ze Steyr'a w klatę. Zdziwiony zszedł. Potem widzę Piotrka Turka - też chce zobaczyć co tak zabija jego team. Ostrożniej, od drzewa do drzewa idzie. Ale spodziewał się ataku z innej strony niż ja leżałem - skutkiem czego dostał w ramię bodajże z beretty (świetnie się strzela leżąc). W tym czasie wraca zre5pawnowany Dawid. Pomyślałem, że spodziewa się, że leże tam gdzie poprzednio - odczołgałem się parę metrów po okręgu, którego środkiem był dąb. Dawid zaiste poszedł powoli w miejsce mojego poprzedniego leżakowania. Przycelowałem, strzał z beretty - kulka leci - chyba źle sobie myślę, ale ona jakoś ładnie poleciała i Dawid prosto w gogle zarobił! Podskoczył zabawnie strasznie, a ja zginąłem w szarży na flagę bohatersko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slawny666
Plutonowy

Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jozi!!!!!!!!!!
|
Wysłany: Pon 14:54, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Akcja nr 1. To był sam początek strzelanki. PRzychodze do naszego respa i widze Myszke siedzącą pod drzewkiem sobie. Postanowiłem się przywitać i chwilke poplotkować. Siedzimy, rozmawaiamy, ja jeszcze w między czasie ustawiam radyjko bo coścały czas było nie tak. Nagle jak by nigdy nic podchodzi sobie powoli rymek drogą do naszego respa. Rymek wyraźnie szukał akcepatacji i jak tylko nas zobaczył musiał ową akceptacje dostrzec. Przeciągnął po nas serią z glocka i poszedl dalej w poszukiwaniu akcepatacji(na sczęście nasie go zabili okazując że wiecej jej przy naszej fladze nie znajdzie  ).
Akcja nr 2. Po którejś śmierci z rzędu postanowiłem przyatakować flage przeciwnika. Poszedłem środeczkiem. Tak bardzo nie chcialem zginąć, że co 3 kroczki zatrzymywałem sie i nasłuchiwałem czy coś się porusza gdzieśnie daleko czy nie. Kiedy przeszedłem dosłownie 10m usłyszałem łamanie patyczków gdzieś po mojej lewej stronie. W tym momencie zamarłem i czekałem na jaki kolwiek kontakt z wrogiem. Po chwili czekania okazalo sie że to Maciej skradający się do naszej flagi. Wyczekałem odpowiedni moment i oddałem strzał przez krzaki w strone Maćka, który dostał prosto w lewy policzek(prawy był zarezerwowany dla Myszki  ). Po zabociu Maćka postanowiłem troszke przyspieszyć kroczku i przyatakować flage przciwnika. Kiedy mielałem już cały dąb i jego oteoczenie w zasiegu wzroku przycupnąłem na chwile w celu ogarnięcia sytuacji jaka tam panowała. Pod flagą siedział Rymek, Laska, Zojka, Mapet i Magda. Zdawałem sobie sprawe, że sytuacja jest beznadziejna ale i tak czegoś trzeba spróbować. Jak by było załatwo to jeszcze z respa wrócił Stryczek i Łysy. Wszyscy wrogowie byli jakoś pochowani za drzewami albo byli poza zasiegiem. Na szczeście Łysy postanowił wyjśc zza dębu. Miałem go jak na widelcu wiec spróbowałem oddać strzał. Łysy dostał po 3 oddanych przeze mnie strzałach(jakie było jego zdziwnienie kiedy po nie całej minucie jaką spędził przy swojej fladze musiał wrócić do repspa     ). Na moje nieszczeście wszyscy mnie dostrzegli i zaczeli walićz całego arsenału jaki mieli. Nie mając innego wyboru zacząłem uciekać przed gradme kulek wroga. Kidy udalo mi się oddalićna bezpieczną odległość wyluzowałem się i bez stresowo poszedłem do swoich. Niestey moje bezstresowe życie nie strwało zbyt długo bo nie wiadomo skąd i od kogo dostalem kuleczką centralnie ba ryja   zasmucony tym faktem poszedlem bo respa przywitać się z Łysym 
Akcja nr 3. Ta akcja była moją ulubiona na całęj strzelacne   . Była to ostatnia runda. Siostra zajeła sie foteczkami i dostałem jej guna do zabijania.
Siedząc przy naszej fladze którąś kolejke z rzedu postanowilem przyatakować troszke a nie ciagle przy fladze siedzieć. Powoli szedlem lasem przy drodze prowadzącej przez sajty. Po chwili przy zawalonym drzewie(tym co przeszkadza drogą chodzić i trzeba sie schylać) Spostrzegłem Stryczka, Mapeta, Zojke i Magde skradającch się drogą. Z uśmiecham na twarzy przełączyłem glocka na seryjke i czekałem na dopowiedzni moment. PRzy pierwszej seryjce padł stryczek i Madga. W tym czasie Mapet i Zojka schowały sie za dużym pniakiem lecz przy pomocy Tomka(brata Gosi) szybko sie pozbyliśmy dziwcznyn:). Po drodze zawadziłem o respa w celu nałądowania. Kiedy magazyneczki były już pełne poszedłem droga w strone flagi wroga. Jak tylko doszedłem na miejsce zobaczyłem Rymka, Laske i Gosie na obronie, na ataku zaś był Misiek, Piotrek R. Przemek i to chyba wszyscy ale moge się mylić ale w sumie nie o tym mialem opowiadać tak więc wracam do głównego wątku!!   Rymek padł 1 zaraz za nim Laska i została już tylko Gosia, która widząc że jej towarzysze polegli zaczęła sie wycofywać. Na jaj nieszczescie znalazła sie pod ostrzałem moim i Przemka. Jak tylko Gosia trafiła do zaświatów wyciąłem DZIDE po flage, a zaraz potem 2 DZIDE przez las. Adrenalina mi podskoczyła, że nie patrzyłem nawet czy moi biegną za mną i czy jaka kolwiek wroga jednostka znajduje sie gdzieś nieopodal. Biegnac z flagą i przeskakująć wszytki krzaki które stały mi na drodze czułem sie tak jak Olimpijczyk(jak to łądnie opisał Chochol troszke wyżej) który biegnie po pewne złoto. Jak tylko wybiegłem na ostatnią prostą i po chwili dobigłem do naszej flagi wydarłem się jak tylko najgłośniej potrafiłem: "FLAGA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
Po wszystkim pogratulowaliśmy sobie cała ekipą za wspaniałą akcje i poszliśmy do respa zbierać śmieci     
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Litrowy
Starszy Kapral

Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:34, 22 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Ja co prawda z opóźnieniem ale też dożucę swoje trzy grosze. Całą zabawa wypas. Nie chciałbym co tydzień może strzelać się w lesie, ale jednak raz na jakiś czas fajnie poczuć klimat dżungli, gdzie kule lecą nie wiadomo skąd i od kogo. Wciąż jeszcze uczę się biegania z dwoma gnatami, więc nie zawsze wychodziło mi tak jak chciałem, ale w końcu miałem coś do powiedzenia jak np. przeciwnik był po drugiej stronie mieni, co wcześniej było niemożliwe. Z akcji to na pewno opowiedziana wyżej przez Sławnego, więc nie będę się rozpisywał, tylko dodam jak to z mojej strony było. Do dębu leźliśmy we trzech (z dwoma Tomkami) od strony rzeki. Na wysokości dębu wylukano nas i każdy na włąsną rękę dalej szedł. Ja obchodziłem flagę z piętnaście minut i przyczaiłem się na skarpie za dębem. No i czekam. Na początku było ich tam na tyle dużo że bałem się wyskoczyć z serią, tym bardziej że flagi broniły dwa gloki i kałach. Ale najpierw zszedł Rymek, potem Laska, więc jak widać cierpliwość popłaca. Nie miałem pojęcia czy ktoś od nas jeszcze jest, a domyslalem się że z wrogów ktoś się gdzieś czai, ale co tam, dzida. Wywaliłem całą serię Gosi w plecy i nagle widzę jak ze wszystkich stron jak na sygnał zrywają się nasi! Sławek, Misiek, Butch, ktoś chyba jeszcze był, ale nie pamiętam. Sławny pochwycił flagę, Misiek poleciał w las czyścić mu teren, ja z Butchem osłanialiśmy tyły zdejmując jeszcze Łysego, który się zza dębu nagle wyłonił. I wszystko bez żadnego słowa! Jakś każdy wiedział sam co robić. Potem poleciałem za Sławkiem, ale nie można było go dogonić, więc tylko strzelałem do wszystkiego co sie rusza, z założeniem, że nawet jak kogoś z naszych zdejmę to nie ma już teraz znaczenia. Zdjąłem jeszcze dwie osoby, w tym Miśka i spokojnym kroczkiem wróciłem na respałn czaekając na krzyk Sławnego. I tyle.
A cziterów żadnych nie widziałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|